top of page

III Wiosenny Bieg Barbarka- Toruń



24 marca po raz trzeci na toruńskiej Barbarce odbył się Bieg Wiosenny. Ten bieg to dla mnie tak naprawdę początek sezonu, wcześniejszy start w Pucku był treningiem, a krótki 2 kilometrowy bieg w Golubiu Dobrzyniu przetarciem.


Dzisiaj miało zacząć się ściganie na całego. Nie wiedziałem na co mnie stać i chciałem do tego startu podejść zachowawczo i ze spokojem. Toruńska Barbarka charakteryzuje się leśnymi, ale zarazem płaskimi terenami, co było dla mnie dodatkowym atutem. Tym razem nie będę tak bardzo rozpisywał się na temat międzyczasów, zaczęliśmy bieg i od razu ukształtowała się trójka zawodników. Kamila Nartowskiego znam dość długo, wiedziałem co biega i na co go stać. Bartek Wiligalski? hmm .. spotkaliśmy się w tamtym roku na biegu w Gniewkowie. Pamiętam, że na ósmym kilometrze wyprzedziłem Bartka i w rezultacie wygrałem. Nie ukrywam, że te nazwisko już w tym roku obiło mi się o uszy na facebooku i wiedziałem, że Bartek jest w stanie biegać na dobrym poziomie.


Po pierwszym kilometrze Kamil zaczął się oddalać, postanowiłem ruszyć w pogoń, jednak po niespełna dwóch kilometrach biegu takim tempem wiedziałem, że nie będę w stanie za moment utrzymać jakiekolwiek przyzwoite tempo. Zwolniłem.. Biegłem coraz wolniej, a Bartek dość szybko mnie doszedł i wyprzedził, a ja podczepiłem się pod niego. Biegliśmy tak do 8 kilometra zmieniając się na prowadzeniu najpierw mniej więcej co kilometr, a później co pół kilometra

Podczas biegu dużo myślałem co zrobić, aby dobiec jako drugi do mety. Nie stać mnie jeszcze na trzy czy dwu kilometrowy finisz, ale po minięciu znacznika 8km zacząłem trochę szarpać biegiem, a przynajmniej w moim odczuciu tak było. Bartek trzymał się, jednak miałem wrażenie, że gdy obejmował prowadzenie to tempo biegu spadało. Gdy do metry zostało nieco więcej niż kilometr odpuściłem na 3-4 metry, i gdy zostało około 800 metrów do mety postanowiłem zaatakować i spróbować przechylić szale zwycięstwa na swoją stronę.

Widziałem skręt w prawo. Truchtałem tą trasą przed zawodami wcześniej, więc wiedziałem, że parę metrów za łukiem znajduje się meta.

Gdy wbiegłem na ostatnią prostą zobaczyłem swoją dziewczynę Anie, która mnie dopingowała. Nie oglądałem się za siebie, biegłem przed siebie i jednocześnie próbowałem dostrzec balon oznaczający metę.

Gdy już dostrzegłem w oddali balon oznaczający metę obejrzałem się za siebie i utwierdziłem się w przekonaniu, że drugiego miejsca nikt mi już nie zabierze. Na metę wbiegłem jako drugi zawodnik z wynikiem 34':03"

No cóż... Z biegu jestem bardzo zadowolony. Nie spodziewałem się, że jestem w stanie biegać już na takim poziomie. Z miejsca jak najbardziej jestem także zadowolony, na nic lepszego w tym momencie nie mogłem liczyć. Przede mną trening i długa droga, gdyż sezon jest równie długi i na jednym starcie sezon się nie kończy. Wiem jedno, chce biegać szybciej i jestem w stanie to zrobić, oby tylko zdrowie dopisywało tak jak do tej pory.

W tym roku chciałbym być sklasyfikowany w Grand Prix Województwa Kujawsko-Pomorskiego, a także w końcu pobić rekord życiowy w półmaratonie. Właśnie zaczynam obmyślać swój kalendarz startów w I części sezonu.


Gratulację wszystkim, którzy ukończyli ten Toruński bieg i tym, którzy osiągnęli swoje cele dzień później podczas Półmaratonu Warszawskiego.

Z tego miejsca chciałbym również podziękować fotografom, przede wszystkim swojej dziewczynie Ani Żuchowskiej, Panu Janowi Chmielewskiemu, Spójnia Photo- Mariuszowi Kryske i Mariuszowi Śliwińskiemu.


Poniżej wyniki z biegu:



Ze sportowymi pozdrowieniami, Czarek.

P.S. malinowe skarpety odejmują kilka sekund


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
bottom of page