top of page

Podsumowanie sezonu 2017 i nie tylko..


spojrzenia.pl

Przełom roku 2016-2017 był dla mnie trudnym okresem. Ważyłem więcej, znów nie biegałem, jakiekolwiek leczenie nie przynosiło zadowalających efektów. Można powiedzieć, że zwątpiłem w swoje możliwości i wolę walki. Przełomem dla mnie jak już wiecie ze wcześniejszych postów była wizyta w Akmedic Rehabilitacja Płock. W ciągu trzech tygodni intensywnej rehabilitacji "stanąłem na nogi", a następnie po kilku dniach wróciłem do biegania. Oczywiście początkowo były to biegi 3 razy w tygodniu po 3-5kilometrów. Bardzo spokojne, a zarazem męczące biegi, jednak radość z tego, że mogę, była niesamowita.

Początkowo nie zakładałem nic na drugą część sezonu, chciałem biegać, poprawiać się i czerpać radość, dopiero po kilku tygodniach odkąd wróciłem na właściwe tory postawiłem sobie cel! poniżej 35min na dyszkę. Pamiętam jak dziś słowa bliskiej dla mnie osoby "A po co taki cel sobie od razu ustalasz? Wróć do biegania, ciesz się nim, a nie od razu nie wiadomo co byś chciał" Tak. Było w tym dużo racji, jednak jestem osobą, która zawsze stawia sobie cele, nawet na treningach! Są to cele mniej lub bardziej ambitne, ale tak mi dużo łatwiej. Pierwszy start na dystansie niespełna 5km pobiegłem po 3:29/km i to był bardzo dobry znak dla mnie. Wiedziałem, że ogrom pracy przede mną, i że wynik musi przyjść.. Po prostu musi. Jednak nie myślałem o tym, skupiłem się na pracy nad sobą, dokładnie zaplanowanej niczym dni w kalendarzu. W 2016 roku w przygotowaniach do pierwszej części sezonu brak pokory, ambicja i pewność siebie mnie zgubiła. To był błąd, była to dość bolesna dla mnie lekcja z której tym razem wyciągnąłem wnioski. Już w pierwszej próbie udało mi się uzyskać wynik 34:25. Cieszyłem się, a jednocześnie tłumiłem to w sobie. Wiedziałem, że stać mnie na więcej, że sezon się nie skończył. Sezon zakończyłem rekordem życiowym, który od 11 listopada wynosi 33:51. Dwa tygodnie później na dziesięciokilometrowej trasie pobiegłem jeszcze 33:52 pokazując, że to nie był przypadek. Co działo się później?

Już wcześniej zaplanowałem odpoczynek, odwiedzenie kilku miejsc i plany.

Wtedy pojawiła się pokusa w postaci Półmaratonu w Toruniu. Chciałem poprawić swój rekord życiowy. Z żalem odmówiłem sobie udział w tej imprezie, wpisowe duże a i organizacja w Toruniu staje pod znakiem zapytania. Na 4 dni przed startem pojawiła się wspomniana wcześniej pokusa. Otrzymuję wiadomość, że mogę wystartować w tym biegu za darmo, muszę tylko dojechać. Od razu chciałem powiedzieć TAK, OCZYWIŚCIE, DZIĘKUJE!. Jednak zastanowiłem się, skonsultowałem to jeszcze ze swoim menago Anią i podjąłem jedyną słuszną decyzję. NIE, ale dziękuje za propozycje. Wiem, że byłbym stanie wykręcić naprawdę dobry czas, jednak co jest ważniejsze? Wygrana? dobry czas? rekord życiowy? Czy zdrowie i to co sobie zaplanowaliśmy wcześniej? Czasami trzeba odpuścić żeby nie przedobrzyć, samemu bardzo trudno się kontrolować. Często emocje biorą górę nad wszystkim, jednak postarajmy się z chłodnym umysłem podchodzić do swoich planów!

A co robię teraz? Odpoczywam, I choć już mam dość leżenia to wiem, że to pomoże mi w celach na 2018rok. Znów współpracuje z Akmedic Płock. Dziękuje Michałowi i Marcinowi, bo to dzięki wam mogę cieszyć się bieganiem bez bólu i polecam wszystkim Akmedic Rehabilitacja Płock (więcej info tutaj) , ponieważ doskonale wiem jak trudno o dobrego specjalistę.

Prawdopodobnie za kilkadziesiąt dni wrócę do regularnych treningów i będę przygotowywał się do nowego sezonu, w którym cele mam już obrane.

Jakiś czas temu podjąłem decyzje o rozszerzaniu swoich możliwości! Myślałem nad założeniem stowarzyszenia biegowo-rekreacyjnego w Sierpcu, jednak plany uległy zmianie i postanowiłem zająć się prowadzeniem kilkuosobowej grupki zawodników, aby pomóc spełniać ich własne cele i jednocześnie samemu się rozwijać. Założyłem sobie limit 6 osób. Chcę skupić się na konkretnych osobach, na indywidualnych planach treningowych, konsultacjach, wspólnych treningach. To wymaga czasu, zaangażowania i podejścia do każdego indywidualnie. Na dzień dzisiejszy współpracuję już z 3 osobami. Jedna z nich to moja Ania, która z 51 minut na dziesięć kilometrów obecnie biega poniżej 41 minut (3lata treningu). Ania w treningach różni się ode mnie diametralnie. Podziwiam ją za ten spokój na treningach, na wybieganiach i rozbieganiach. Tak naprawdę to ja od niej nauczyłem się tej sztuki, sam byłem osobą, która nie zawsze wybiegania traktowała jak wybiegania, a potem pojawiały się problemy, teraz wiem gdzie leżał błąd, a właśnie dzięki Ani na dobre przestawiłem swoje myślenie, dziękuje.

Agnieszka to osoba, z którą współpracuję od kilku miesięcy. Zmniejszając kilometraż, biegając wolniej i mądrzej z 2:06:19 na półmaratonie, w tym samym półmaratonie rok później Agnieszka pobiegła 1:55:56 (PB) W tym przypadku to zmiana schematu zmieniła przede wszystkim samopoczucie w bieganiu, do aktywności biegowej, a czas? To tylko liczba. Potrzeba czasu, aby poznać możliwości zawodnika, i już wiem, na co stać Agnieszkę w 2018roku. Agnieszka, Twój cel na 2018 rok mam już zapisany na kartce :)

Trzecia osoba to swojego rodzaju niespodzianka. Osoba ambitna, obecnie wychodząca z problemów zdrowotnych. Nasza współpraca dopiero się zacznie, i mam nadzieję, że będzie ona owocna. Na razie nie będę zdradzał personaliów tej osoby, ale 2018 rok zapowiada się interesująco.

Jeśli chcesz dołączyć do naszej biegowej grupy napisz. Potrzebujesz porady? Masz jakiekolwiek pytania? Nie krępuj się i pisz. Doskonal i rozwijaj się, bo czas leci nieubłaganie. Pamiętaj o jednym najważniejszym- To Ty musisz chcieć rozwoju i zmian!


Na koniec chciałbym polecić wszystkim film pt:"NAJLEPSZY". Nie będę rozpisywał się o tym filmie, więcej o tym przeczytasz na Ani blogu klikając tutaj. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z historią Jerzego Górskiego, o tym co przeszedł i co osiągnął. Wczoraj miałem przyjemność być obecnym na spotkaniu z panem Jerzym. Nie jest celebrytą (stąd nigdy wcześniej o nim nie słyszałem), ale ma niesamowitą moc. Na własnym przykładzie pokazuje, że można wygrać z własnymi słabościami, trzeba po prostu chcieć. tyle. Film opowiada o jego losach, o narkomanii i wyjścia z nałogu. Stoczył się na dno by wybić się na sam szczyt. Został mistrzem świata w podwójnym Ironmanie (pływanie+rower+bieganie, łącznie ponad 450km). Chcieć to móc! i życzę wam, abyście potrafili wygrywać ze swoimi słabościami, i abyście swoją słabość zamienili w siłę!

ekopernik.com

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
bottom of page