top of page

I Bieg Souvre

15 października postanowiłem wystartować w Inowrocławiu na dystansie 5 kilometrów. Tego dnia chciałem po prostu powalczyć, zmęczyć się. a co pokaże zegar na mecie będzie wielką niewiadomą.. i było..


Na miejsce dotarliśmy 2 godziny przed startem. Tak jak lubię, wszystko na spokojnie, rozgrzewka w parku. Nic nie sugerowało, że może być coś nie tak podczas biegu. W ostatnim tygodniu zrobiłem pewne modyfikacje jeżeli chodzi o jedzenie, aby nie mieć problemów jak miało to miejsce w Skrwilnie.

5 minut do startu. Na linii ustawiają się zawodnicy, a wśród nich dość liczna elita (Gardzielewski, Kabat, Brzeziński, Kowalski, Niemczyk + goście zza granicy). Wśród kobiet wcale słabiej nie było! Stojąc na starcie postanowiłem, że zacznę szybciej, a później będę starał się trzymać ile się da.

Zaczęliśmy!!! Czas na zabawę. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to będzie zabawa, w którą nie mam ochoty się bawić. Początek był bardzo szybki jak dla mnie i zdziwiłem się, gdy pierwszy kilometr pokazał 3:16!! (myślałem, że biegnę poniżej 3:10) To już wtedy wiedziałem, że będzie bardzo ciężko, i nie mówię tu wcale o trzymaniu tego tempa. Wiatr w oczy, biegnę sam. Kolega Paweł początkowo bieg ze mną, jednak stwierdził, że tego dnia to dla niego za szybko i zwolnił. Ja chciałem przykleić się do rywala, który bieg kilkadziesiąt metrów przede mną, lecz nie potrafiłem tego dokonać. Drugi kilometr 3:21. Gdy zobaczyłem ten międzyczas i to z jakim trudem go osiągnąłem spowodowało u mnie niechęć i praktycznie w tym momencie mój bieg się zakończył.

fot. Paweł Szymański

Późniejsze kilometry to tempo słabsze niż na 10 kilometrów. Cały dystans 5,2km przebiegłem w 17:44 co jest wynikiem poniżej jakiejkolwiek normy. Na ostatnich metrach przepuściłem jeszcze najszybsze finiszujące kobiety.

Po starcie w Grudziądzu, pomimo, że byłem bardzo zadowolony z wyniku zastanawiałem się co by było gdybym nie zastosował metody negativ split tylko od razu zaczął w tempie w jakim przebiegłem drugą część dystansu. Odpowiedź przyszła w niedzielę.. Spuchłbym... Niestety, gdy nie ma się odpowiedniej bazy treningowej, odpowiedniego treningu szybkościowego i wydolnościowego nie ma co liczyć na cud. Między innymi dlatego właśnie kocham ten sport. Tu nie decyduje przypadek, fart czy łut szczęścia.


Jak pisałem, cel na ten rok osiągnąłem, ale to nie znaczy, że nic nie będę robił. Jeszcze w tym roku 11 listopada powalczę o jak najlepszy wynik na 10 kilometrów. Mam nadzieję, że pierwszą jak i drugą piątkę pobiegnę szybciej niż w Inowrocławiu 5km.

Teraz czekają mnie 3 tygodnie przerwy od startowania, a 5 listopada prawdopodobnie stanę na starcie 10 kilometrowego biegu, by tydzień później dać z siebie wszystko od samego startu do samej mety!

od lewej: Paweł Szymański, ja, Asia Żuchowska, Ania Żuchowska


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
bottom of page