top of page

3 miesiące ciszy..

Od ostatniego postu minęły ponad 3 miesiące. Słuch nagle po mnie zaginął.. a przecież miałem kolejne starty, wyzwania. Niestety plany to jedno, a życie to drugie. Po rekreacyjnym dla mnie biegu i towarzyszeniu Ani (18 września) następnego dnia obudziłem się z bólem Achillesa. Niestety kontuzja odezwała się po raz drugi. W moim życiu pojawił się okres, który nazwałem "okresem ciszy".. w 2016 roku miałem dwa cele- pierwszy, to poprawa rekordu życiowego na 3km (maj), drugi na wrzesień, to poprawa rekordu życiowego na ciężkim płockim Półmaratonie Dwóch Mostów. O ile te dwa cele były tak różne i tak rozbieżne w treningach, o tyle cieszyłem się z możliwości najpierw ścigania się i powrotu do treningów z przed 4-5 lat, a z drugiej strony półmaraton, czyli przygotowanie treningowe które znam tylko z opowiadań.. O tym jak mi szło na początku roku czytałeś już wcześniej, jednak jeśli nie pamiętasz, bądź jakimś cudem ominąłeś ten wpis to kliknij tutaj. Więc jak już wiesz na treningach szedłem jak petarda, można powiedzieć, że wszystko było pewne. I tu lekcja pokory. Pierwszy start po kluczowym dla mnie okresie przygotowawczym, start, który miał przynieść mi pewność i wynik, przyniósł poobijanie i szpital. Jednak 14 maja podczas Płockiej Trójki cel był niezmienny. Jestem osobą, która nie lubi zmieniać swoich postanowień. Nie udało mi się, choć czułem, że "jestem w gazie", Jednak czegoś brakowało, może po prostu pewności siebie?



We wrześniu odbył się półmaraton Dwóch Mostów. Cel łatwiejszy do zrealizowania. Powiedziałem sobie, że jeśli nie będzie 1:19:xx to nie mam się co pokazywać na mecie. Z takim założeniem ustałem na starcie (rekord do tej pory 1:20:02). Niedoświadczenie z dystansem sprawiło, że przespałem początek (10km [długo spałem]), w pogodę jaka tego dnia panowała nie chciałem przesadzić z tempem i to było moim gwoździem do trumny. Wbiegłem z wynikiem 1:20:06 dając z siebie wszystko w drugiej części dystansu.


Także jak mogę podsumować ten niepełny dla mnie sezon? Przebiegłem 2200 kilometrów, wykonałem kilka fajnych i mocnych treningów. Wziąłem udział w 19 startach z czego w 17-stu byłem nagradzany, a dwukrotnie byłem pacemakerem Ani Żuchowskiej. Sezon choć pod względem celów jest na minus, to jestem zadowolony z możliwości jaką dał mi los.



A co się dzieje ze mną teraz? Nadal mam "okres ciszy". Na szczęście podczas wczorajszej wizyty okazało się, że moje ścięgno jest na 98% w 100% sprawne!!!! Zaraz zaraz!! Mówię ścięgno, a to nie znaczy, że mogę biegać. Choć zwapnienie powoli ucieka to podczas zabiegu jeszcze daje o sobie znać, a to oznacza, że o bieganiu nie może być mowy. Jednak ćwiczenia, które wykonuje, rehabilitacja i zasób wiedzy, jaką nabyłem pozwala mi optymistycznie patrzeć w przyszłość. W końcu pojawiło się światełko, w tym wielkim, ciemnym tunelu


Już mam plany odnośnie tego nowego 2017 roku! Jednak teraz nadrzędna sprawa to wrócić do regularnego treningu i znów zredukować wagę. Mam w tym już pewne doświadczenie, więc myślę, że dam radę. Oby zdrowie dopisało!

Z noworocznymi i sportowymi pozdrowieniami: Cezary Mysera

Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
bottom of page